• Unijni przywódcy porozumieli się między sobą w sprawie budżetu, jednak negocjacje z Londynem idą dużo gorzej. Najtrudniejsze kwestie zostawiono na koniec, więc czasu jest coraz mniej. Unia już przygotowuje się na "twardy brexit"."Twardy brexit to teraz najbardziej prawdopodobny scenariusz" - miała powiedzieć kluczowym politykom państw Unii Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. W podobnym tonie wypowiada się brytyjski premier.

    Porozumienie w sprawie relacji Unii z Wielką Brytanią powinno powstać do niedzieli. W innym wypadku od poniedziałku wszystkie strony mają się przygotowywać do "twardego brexitu". Czyli do sytuacji, w której nie będą obowiązywać żadne uzgodnienia.

    Wszystkie strony działają na ostatnią chwilę. Wielka Brytania nie jest już członkiem Unii, lecz do końca 2020 roku wszystko regulują jeszcze stare zasady. Wraz z początkiem roku ten układ ma przestać obowiązywać. Albo więc pojawi się nowa umowa, albo wszyscy będą musieli działać w olbrzymim chaosie.

    Zobacz także: Wizja polexitu osłabiona. "Przynajmniej na jakiś czas"

    Brexit. Trzy kości niezgody

    Brytyjscy politycy mówią, że "90 proc. spraw udało się już załatwić". Prof. Jan Zielonka z  Uniwersytetu w Oksfordzie udrażnianie ursus zauważa jednak w rozmowie z money.pl, że "najtrudniejsze rzeczy zostawiono na sam koniec" - i dlatego teraz negocjacje są tak trudne.

    O które kwestie chodzi? Oficjalnie są trzy kości niezgody - rybołówstwo, "równość pola gry" i zasady rozwiązywania przyszłych sporów.

    Czytaj też: Mocne słowa Sorosa pod adresem Polski. "Mogę tylko wyrazić oburzenie"

    Profesor Zielonka uważa, że kwestia połowu ryb przez Europejczyków na brytyjskich akwenach jednak wcale nie jest tak kluczowa. Rybołówstwo jest niewielką gałęzią brytyjskiej gospodarki.

    - Uważam, że premier Johnson może ją akurat poświęcić czy wręcz użyć jako karty przetargowej - uważa Jan Zielonka.

    Większym kłopotem są pozostałe kwestie, zwłaszcza "pole gry". W skrócie - Unia chce, żeby brytyjskie przedsiębiorstwa musiały się dostosować do unijnych zasad rynkowych. To oznacza na przykład, że brytyjski rząd będzie miał ograniczoną możliwość dotowania brytyjskich firm. Brytyjskie firmy musiałyby się również dostosować do unijnych regulacji, na przykład klimatycznych.

    Takie rozwiązanie z kolei nie podoba się politykom w Londynie. Mówią, że nie po to ich kraj opuścił Unię, by teraz firmy miały grać według unijnych zasad.

    Istotną kwestią jest też rozwiązywanie przyszłych sporów. Unia boi się, że Londyn może w przyszłości łamać postanowienia umowy handlowej. Kto jednak ma wątpliwości wyjaśniać, skoro rozstrzygnięcia europejskich trybunałów nie będą już dla Londynu wiążące? Tu obie strony też nie potrafią znaleźć wyjścia.

    Unia szykuje się na brak umowy

    Profesor Zielonka przyznaje, że coraz trudniej wyjść z impasu. - Unia po prostu nie może dać Wielkiej Brytanii korzystniejszych warunków współpracy niż innym krajom, które są poza UE – na przykład Norwegii czy Szwajcarii. Gdyby tak było, to te kraje mogłyby zażądać renegocjacji swoich warunków współpracy z UE - mówi.

     - Z drugiej strony, również premier Johnson nie chce się godzić na większe ustępstwa. Przecież doszedł do władzy na "retoryce suwerenności". Rezygnacja z tej retoryki byłaby podcinaniem gałęzi, na której sam siedzi - uważa.

    Komisja Europejska przedstawia więc "plan alarmowy". Proponuje, aby podstawowe połączenia lotnicze i drogowe były regulowane w podobny sposób co dotychczas przez kolejne sześć miesięcy. Podobne rozwiązania mają dotyczyć połowu ryb.

    Aby rozwiązania Komisji weszły w życie, na wszystko musi się jednak zgodzić również Wielka Brytania. Czy się zgodzi? Najważniejsi politycy z Londynu jeszcze się nie wypowiedzieli na ten temat.

    Czy brak umowy jest groźny dla Polaków, którzy mieszkają na Wyspach? Teoretycznie nie. Jak podał brytyjski rząd, już ok. 800 tys. Polaków złożyło wnioski o status osoby osiedlonej. Taki status pozwala swobodnie żyć i pracować na Wyspach.

    Po 1 stycznia 2021 r. wyjazd na Wyspy do pracy będzie jednak utrudniony. Aby uzyskać możliwość życia na Wyspach, trzeba będzie mieć odpowiednią wizę. Rząd w Londynie mówi, że system premiuje "umiejętności i talenty danej osoby". Będą więc wizy studenckie, takie dla inwestorów oraz dla osób z poszukiwanymi umiejętnościami, na przykład dla pielęgniarek czy lekarzy

    Czytaj też: Brexit a rachunki za telefon. To już koniec taniego dzwonNie będzie już jednak można łatwo wyjechać na Wyspy na przykład do pracy na wakacje - i to niezależnie od tego czy Unia ostatecznie dogada się z Wielką Brytanią w sprawie umowy, czy jednak nie.

     

     

     


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :