• Powstała spółka zależna, wymagana do certyfikacji Nord Stream 2. Proces certyfikacji gazociągu jest obecnie wstrzymany, ponieważ niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci postawiła warunek, że do obsługi rurociągu potrzebna jest osobna firma.Nord Stream 2 wciąż nie rozpoczął dostaw gazu, choć jego budowa zakończyła się we wrześniu. Federalna Agencja ds. Sieci zawiesiła w listopadzie proces certyfikacji do czasu usunięcia uchybień przez spółkę zarządzającą inwestycją. Tymczasem w Schwerinie (Meklemburgia – Pomorze Przednie) powstała właśnie spółka, wymagana do kontynuowania procesu certyfikacji gazociągu - poinformowała niemiecka stacja NTV.eżeli chodzi o gaz ziemny to trzeba kupować wyłącznie na spocie (cena rynkowa). Nie wolno podpisywać umów długoterminowych. Przykład: lepiej kupować na spocie po 2.000 $ za 1000m3 aniżeli po 250 $ za 1000m3 w ramach umowy. Tym bardziej, że wyjdzie na to samo. Zużywamy 8 razy mniej gazu spotowego i po sprawie. A jak komuś to nie pasuje to może ogrzewać się gazem własnym.żadne straszaki USA nie zablokują puszczenia w końcu gazu do Niemiec.... nie po to się dogadali z ruskimi żeby nie ciągnąć taniego gazu i jeszcze nim dalej handlować z zarobkiem .... proste .... dlatego teraz Niemcy w ogóle nie angażują się w konflikty wschodnie .... proste .... tak się robi politykę ekonomiczną pod siebie...ps. co myślicie że fizycznie rozwalą ten rurociąg bombami czy rakietami Oj polscy rusofobi zrobią wszystko by mieć drogi gaz, drogi prąd, drogą żywność, drogi transport... Zgroza do czego prowadzi sterowana nienawiść! Ukraina się cieszy, że będzie przez Unię sponsorowana, dozbrajana, że ich oligarchowie zarobią miliardy, a głupie ludziska będą w ich imieniu przelewać krew (głównie swoich rodaków) i żyć w nędzy. Ciekawe, Gruzja wydała oprawcę nie tylko Polaków (Stalina), a jest teraz hołubiona przez nas. Ukraina, która zagarnęła wielki obszar Polski - to przyjaciel. Rosja, która w rezultacie straciła olbrzymie tereny na rzecz Ukrainy, Białorusi i innych państw jest winna wszystkiego (pewnie przez swą łatwowierność). Gdzie tu logika? Komu się opłaca taka polityka?


    votre commentaire
  • W 2022 roku Państwowa Inspekcja Pracy zaplanowała przeprowadzenie 350 kontroli placówek handlowych. Inspektorzy będą sprawdzać m.in. czy w placówkach handlowych nie są naruszane przepisy w związku z pracą wykonywaną w ramach umów cywilno-prawnych Oprócz tych zaplanowanych wizyt inspektorzy mają też sprawdzać przestrzeganie zakazu handlu w niedzielę. 

    tylko inspekcje

     Inspektorzy PIP sprawdzą także, czy w placówkach handlowych nie są naruszane przepisy w związku z pracą wykonywaną w ramach umów cywilno-prawnych. Pracownicy Inspekcji sprawdza też, czy pracodawcy przestrzegają przepisów związanych z czasem pracy i prawidłowym naliczeniem wynagrodzenia. Pod lupą PIP znajdą się placówki wielkopowierzchniowe (o powierzchni sprzedaży co najmniej 300 mkw) i inne sklepy (o mniejszej powierzchni sprzedaży).Wysłać PiP do Sejmu, niech sprawdzą badania lekarskie posłom i senatorom, wszyscy powinni przejść badania psychiatryczne, oczywiście PiSowcy musieli by trafić do szpitali psychiatrycznych, ale to dobra wiadomość dla Polaków.W tym kraju najlepiej nic nie robić i wyciągać łapę po pieniądze od państwa. Przedsiębiorcy są traktowani jak dojne krowy. Trzeba się przed tym bronić. Ja nic od rządzących nie chcę. Niech mnie tylko nie okradają ZUSami, podatkami, podwyższaniem pensji minimalnych. . Świetnie opisuje zasady działania inflacji, jak np. inwestować w obligacje skarbowe na 7-9%, w nieruchomości, złoto, wyjaśnia podstawy tworzenia majątku i wolności finansowej, by nie musieć pracować do końca życiaIle pieniędzy pochłona te idotyczne kontrole by sprawdzic wykonanie równie idiotycznego zakazu rodem z Korei Północnej. Tylko w Polsce socjalistyczny kapitalizm jest możliwy oczywiście w wykonaniu zjednoczonej socjalistyczni komunistycznej prawicy PiS. Sprawdzajcie spółku skarbu państwa. Tam pisowcy robią przekręty. Tzw. "karuzela" - prezes (lub ktoś na podobnym stołku) zmienia się co kilka miesięcy. Dostaje odprawę. Po https://udraznianie.ovh około roku zostaje znowu prezesem. I tak do puki nie podpadnie komuś z kierownictwa pisokomunistów.PIP kolejna bezsensowna instytucja w stylu PUP . Niech zajmą się praktykami państwowych firm Poczta Polska , gdzie po 10 latach pracy nie ma się najniższej . W sumie się ma jak dostaniesz premię . Oszuści . PrzekrętUrodziłem się w roku 1950. Pamiętam trójki robotniczo chłopskie, które tropiły spekulantów i malwersantow później były ceny komercyjne dużo wyższe od urzędowych a na końcu były kartki na różne artykuły. PiS teraz prowadzi nas dokładnie tą samą drogąWskazane byłoby najpierw przez stosowne służby sprawdzenie piekarni co jest w chlebie,trafiają się zbutwiałe grudki,a w sklepach mięsno-wędliniarskich wyroby zalegają i na drugi dzień już są obślizłe,może kontrolujący nie wiedzą co to jest,i jak śmierdzi ,czy jeszcze coś działa normalnie?


    votre commentaire
  • Ponad 66 proc. aktywnych konsumentów uważa, że ceny w sklepach nie spadną z powodu zapowiadanej od lutego br. obniżki VAT-u na żywność - wynika z przekazanego PAP badania sondażowego. Ponad 15 proc. spodziewa się obniżki cen żywności od lutego, 18 proc. badanych nie ma w tej kwestii zdania.Z badania sondażowego platformywynika, że 66,4 proc. Polaków odpowiedzialnych za zakupy w swoich domach nie wierzy w scenariusz spadku cen w sklepach dzięki zapowiadanej od lutego br. obniżce VAT-u na żywność. 49,5 proc. z nich raczej tak uważa, a 16,9 proc. jest tego pewnych. Tylko ktoś niespełna rozumu może twierdzić że po obniżce kilku % vat ceny spadną skoro od nowego roku przedsiębiorcy muszą wypłacać wyższe pensje pracownikom, płacić wyższy ZUS, składkę zdrowotną, więcej płacić za prąd, gaz, paliwo... przedsiębiorca w porównaniu do naszych rządzących nie posiada maszynki do drukowania pieniędzy i aby mieć na te wszystkie podwyżki musi na to najpierw zarobić.

    Przypomnijmy, w czwartek prezydent podpisał ustawę w tej sprawie, przepisy wchodzą w życie od 1 lutego.Jak dodał, łącznie tylko 15,3 proc. badanych uważa, że ceny w sklepach jednak spadną. Z czego 12,9 proc. ankietowanych tak przypuszcza, a 2,4 proc. jest o tym przekonana.

    - Po wynikach widać, że niewielu Polaków liczy na obniżki - wskazał. Jak zaznaczył, nie można nikomu tego przekonania odbierać, ale nie ma wątpliwości, że nawet jeśli ceny spadną, to będą mniejsze tylko przez chwilę po to, żeby później znowu wszystko jeszcze mocniej podrożało. - Już teraz widzimy, że niektóre sieci podnoszą ceny, żeby za chwilę je opuścić. W ten sposób bronią się przed wprowadzonym mechanizmem 

    Podnoszą ceny, żeby je obniżyć przepychanie zlewu

    Według  konsumenci obserwują galopujące ceny w sklepach, które są dużo wyższe niż spodziewana ulga, stąd ich sceptycyzm.

    - Choć zapowiedź obniżki o stawkę VAT przez sieci to pozytywna odpowiedź rynku, nie należy oczekiwać, że koszty zakupów spadną poniżej poziomów, jakie widzieliśmy jeszcze kilka miesięcy temu - wskazał ekspert.

    Dodał, że Polacy zdają sobie sprawę z tego, że nie są one zależne tylko od woli sprzedawców, ale od szeregu innych czynników. - Postawa społeczeństwa w tej kwestii jest więc dość racjonalna


    votre commentaire
  • Oprocentowanie lokat powinno być na poziomie 12% aby wyrównać straty oszczędzających przeze lata zerowych stóp procentowych i ochronić oszczędności przed wysoką inflacją w jaką nas rząd pis spędził swoim rozdawnictwem. Rządzący utrzymują niskie stopy % przy wysokiej inflacji, żeby zaciągany dług publiczny było łatwiej spłacić. A kto zapłaci? My! Oszczędzający zostaną po prostu okradzeni. Dlatego ważna jest edukacja finansowa, by wiedzieć jak w takiej sytuacji uciec przed tą inflacją i lepkimi paluszkami rządzących. Gdy rosła inflacja i trzeba było reagować to nie, bo to chwilowe, bo to wynik dobrobytu itd., a teraz jak się wszystko wali to będą podwyżki stóp, podatków, akcyz i jeszcze na to robią zamieszanie w systemie podatkowym. Zastanawiam się na czyje zlecenie? Chyba, że to poprostu nie zwykła głupota rządzących.Zastanawia mnie dlaczego ci ludzie idą do Rady Polityki Pieniężnej i nic nie robią by inflacja malała tylko prognozują że będzie dwucyfrowa. To po co tam idą jak nic nie mogą zrobić? Czy tylko dla pieniędzy jakie im tam płacą?Na dzień dobry powinno mu się zabrać dyplomniło mi się że w dawnych czasach odnosiliśmy kasę szybko do banku w pełnych reklamówkach ... oj nie - to mi się nie śniło ,tak naprawdę było ... Współczuję serdecznie ludziom z kredytami

    Podnoszenie stóp procentowych przy takiego typu inflacji nic nie pomoże, to nie nadpodaż pieniądza jest przyczyną tej inflacji.


    votre commentaire
  • Unijni przywódcy porozumieli się między sobą w sprawie budżetu, jednak negocjacje z Londynem idą dużo gorzej. Najtrudniejsze kwestie zostawiono na koniec, więc czasu jest coraz mniej. Unia już przygotowuje się na "twardy brexit"."Twardy brexit to teraz najbardziej prawdopodobny scenariusz" - miała powiedzieć kluczowym politykom państw Unii Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. W podobnym tonie wypowiada się brytyjski premier.

    Porozumienie w sprawie relacji Unii z Wielką Brytanią powinno powstać do niedzieli. W innym wypadku od poniedziałku wszystkie strony mają się przygotowywać do "twardego brexitu". Czyli do sytuacji, w której nie będą obowiązywać żadne uzgodnienia.

    Wszystkie strony działają na ostatnią chwilę. Wielka Brytania nie jest już członkiem Unii, lecz do końca 2020 roku wszystko regulują jeszcze stare zasady. Wraz z początkiem roku ten układ ma przestać obowiązywać. Albo więc pojawi się nowa umowa, albo wszyscy będą musieli działać w olbrzymim chaosie.

    Zobacz także: Wizja polexitu osłabiona. "Przynajmniej na jakiś czas"

    Brexit. Trzy kości niezgody

    Brytyjscy politycy mówią, że "90 proc. spraw udało się już załatwić". Prof. Jan Zielonka z  Uniwersytetu w Oksfordzie udrażnianie ursus zauważa jednak w rozmowie z money.pl, że "najtrudniejsze rzeczy zostawiono na sam koniec" - i dlatego teraz negocjacje są tak trudne.

    O które kwestie chodzi? Oficjalnie są trzy kości niezgody - rybołówstwo, "równość pola gry" i zasady rozwiązywania przyszłych sporów.

    Czytaj też: Mocne słowa Sorosa pod adresem Polski. "Mogę tylko wyrazić oburzenie"

    Profesor Zielonka uważa, że kwestia połowu ryb przez Europejczyków na brytyjskich akwenach jednak wcale nie jest tak kluczowa. Rybołówstwo jest niewielką gałęzią brytyjskiej gospodarki.

    - Uważam, że premier Johnson może ją akurat poświęcić czy wręcz użyć jako karty przetargowej - uważa Jan Zielonka.

    Większym kłopotem są pozostałe kwestie, zwłaszcza "pole gry". W skrócie - Unia chce, żeby brytyjskie przedsiębiorstwa musiały się dostosować do unijnych zasad rynkowych. To oznacza na przykład, że brytyjski rząd będzie miał ograniczoną możliwość dotowania brytyjskich firm. Brytyjskie firmy musiałyby się również dostosować do unijnych regulacji, na przykład klimatycznych.

    Takie rozwiązanie z kolei nie podoba się politykom w Londynie. Mówią, że nie po to ich kraj opuścił Unię, by teraz firmy miały grać według unijnych zasad.

    Istotną kwestią jest też rozwiązywanie przyszłych sporów. Unia boi się, że Londyn może w przyszłości łamać postanowienia umowy handlowej. Kto jednak ma wątpliwości wyjaśniać, skoro rozstrzygnięcia europejskich trybunałów nie będą już dla Londynu wiążące? Tu obie strony też nie potrafią znaleźć wyjścia.

    Unia szykuje się na brak umowy

    Profesor Zielonka przyznaje, że coraz trudniej wyjść z impasu. - Unia po prostu nie może dać Wielkiej Brytanii korzystniejszych warunków współpracy niż innym krajom, które są poza UE – na przykład Norwegii czy Szwajcarii. Gdyby tak było, to te kraje mogłyby zażądać renegocjacji swoich warunków współpracy z UE - mówi.

     - Z drugiej strony, również premier Johnson nie chce się godzić na większe ustępstwa. Przecież doszedł do władzy na "retoryce suwerenności". Rezygnacja z tej retoryki byłaby podcinaniem gałęzi, na której sam siedzi - uważa.

    Komisja Europejska przedstawia więc "plan alarmowy". Proponuje, aby podstawowe połączenia lotnicze i drogowe były regulowane w podobny sposób co dotychczas przez kolejne sześć miesięcy. Podobne rozwiązania mają dotyczyć połowu ryb.

    Aby rozwiązania Komisji weszły w życie, na wszystko musi się jednak zgodzić również Wielka Brytania. Czy się zgodzi? Najważniejsi politycy z Londynu jeszcze się nie wypowiedzieli na ten temat.

    Czy brak umowy jest groźny dla Polaków, którzy mieszkają na Wyspach? Teoretycznie nie. Jak podał brytyjski rząd, już ok. 800 tys. Polaków złożyło wnioski o status osoby osiedlonej. Taki status pozwala swobodnie żyć i pracować na Wyspach.

    Po 1 stycznia 2021 r. wyjazd na Wyspy do pracy będzie jednak utrudniony. Aby uzyskać możliwość życia na Wyspach, trzeba będzie mieć odpowiednią wizę. Rząd w Londynie mówi, że system premiuje "umiejętności i talenty danej osoby". Będą więc wizy studenckie, takie dla inwestorów oraz dla osób z poszukiwanymi umiejętnościami, na przykład dla pielęgniarek czy lekarzy

    Czytaj też: Brexit a rachunki za telefon. To już koniec taniego dzwonNie będzie już jednak można łatwo wyjechać na Wyspy na przykład do pracy na wakacje - i to niezależnie od tego czy Unia ostatecznie dogada się z Wielką Brytanią w sprawie umowy, czy jednak nie.

     

     

     


    votre commentaire



    Suivre le flux RSS des articles
    Suivre le flux RSS des commentaires