-
poszukiwanie przepisu
w teorii wszelkiego rodzaju maratonów jestem wyszkolona przez naszego Maratończyka, który od ponad 40 lat zalicza przynajmniej 2 maratony rocznie i praktycznie na wyjazdy w świat nie udaje się tam, gdzie aktualnie nie ma jakiegoś maratonu, w którym nie mógłby uczestniczyć. Czy to góry czy doliny, a nawet pustynne doliny typu Dolina Śmierci – dla niego wszystko jedno. Himalaje mu dojadły, bo było zimno, a on jest ciepłolubny, no ale to był maraton wymarzony.
Póki co zarzeka się, że „już nigdy w życiu!”, ale małżonka powiada, że nie było jeszcze takiego maratonu, po którym nie padłyby takie słowa. To jest jak narkotyk – nie maratony jako takie, tylko bieganie.
Pamiętam lata, kiedy to się imprezowało dosyć ostro – rano towarzycho albo chrapie, albo potężnie skacowane ratuje się czym może, a room escape już w odpowiednim stroju szykuje się do codziennej przebieżki, 10km, bez względu na porę roku i pogodę Od czasu, kiedy kupiłam gar do gotowania ryżu, gotuję jakąś potrawę z ryżem przynajmniej raz w tygodniu. To jest absolutnie inny ryż, niż gotowany innymi sposobami.
U nas najpopularniejszy jest ryż z warzywami, często z kurczaczymi piersiami w kawałkach, do tego dokupuję znakomite sosy w półlitrowych puszkach, najczęściej pochodzenia indyjskiego są one.
Nie potrafię wskazać żadnej firmy, po prostu w sieciówkach u nas występują one pod etykietką „president’s choice”, przy czym nie chodzi tu o wybory prezydenta, a o to, co prezydent sieci sklepowej wybrał jako smakowitą i godną polecenia rzecz
-
Commentaires